Alarmy instalowane w samochodach rozpracowali już na tyle złodzieje, że przestały być skuteczne. Wymyślono więc system poszukujący skradzionego auta. Firma LoJack Polska odzyskała w ten sposób 52 pojazdy.
Rocznie ginie w Polsce kilkadziesiąt tysięcy samochodów i większość z nich przepada bez śladu. W samej tylko Warszawie kradzionych jest ok. 40 aut dziennie. Samochody giną nie tylko z ulic, ale także z parkingów strzeżonych i garaży.
Dotychczas stosowane formy zabezpieczeń okazują się nieskuteczne wobec złodziei. Nawet zaawansowane systemy techniczne zabezpieczające samochód stanowią niewielką przeszkodę dla coraz lepiej wyszkolonych gangów.
Od kilkunastu lat m.in. w Stanach Zjednoczonych stosowany jest radiowy system lokalizacji i odzyskiwania skradzionych pojazdów LoJack. Od września 1999 r. dostępny jest także dla polskich kierowców. Dzięki niemu udało się odzyskać 52 samochody, których wartość oceniamy na ponad 5 min zł - poinformował Wojciech Kalinowski, dyrektor marketingu LoJack Polska. Skuteczność systemu oceniana jest na 90 proc., instalując go w samochodzie można otrzymać bonifikatę w ubezpieczeniu autocasco.Wydaje się, że jeśli praktyka potwierdzi jego skuteczność.
System dostępny jest także w Czechach, na Słowacji, Grecji i Wielkiej Brytanii. W tym ostatnim kraju od 1993 r. udało się odzyskać dzięki niemu 6,5 tyś. aut.
LoJack składa się z dwóch elementów: maleńkiego nadajnika ukrytego wewnątrz chronionego pojazdu i modułu aktywowanego w przypadku kradzieży. Skradzione auto śledzone jest na komputerach zainstalowanych w samochodach i helikopterach. Układ jest tak precyzyjny, że pozwala namierzyć auto ukryte w podziemnym garażu czy kontenerze. Policja korzysta z systemu bezpłatnie.
Koszt zamontowania LoJack porównywalny jest z kosztem średniej klasy alarmu samochodowego. Różnica polega na tym, że za objęcie nadzorem pojazdu trzeba płacić miesięczną opłatę równą połowie abonamentu parkingowego w stolicy.
Źródło: Prawo i Gospodarka