Artur Barciś: Odzyskałem mój samochód dzięki LoJackowi!
Poniżej przedstawiamy wywiad z aktorem Arturem Barcisiem, który odzyskał skradziony samochód dzięki systemowi LoJack.
Czy samochód odgrywa ważną rolę w Pana życiu zawodowym?
Ogromną, właściwie trudno mi sobie wyobrazić życie bez samochodu. Mieszkam w lesie poza miastem. Co prawda, mój dom znajduje się w granicach Warszawy, ale autobusy dochodzą tam bardzo rzadko. Przy tempie, w którym żyje i przy ilości rzeczy, które muszę codziennie załatwić, bez samochodu nie dałbym rady.
Ile kilometrów rocznie Pan pokonuje?
Cóż, żąda pan ode mnie matematyki. Nie jestem umysłem ścisłym i nie obliczam tego, ale biorąc pod uwagę, że moim obecnym samochodem w ciągu trzech lat zrobiłem 70 tys. kilometrów, to będzie to jakieś 25 tysięcy rocznie.
Bez samochodu jest Pan więc niemal jak bez ręki?
Tak, jeżeli samochód mi się zepsuje albo mam jakąś stłuczkę, to jest tragedia. Na szczęście żyjemy w takich czasach, że firma, której oddaje auto, na czas naprawy daje mi pojazd zastępczy.
Co Pan poczuł, gdy zauważył Pan brak samochodu w garażu?
Wie Pan, właściwie spokój i ciekawość. Nie przestraszyłem się, ponieważ miałem zamontowany system lokalizacyjny LoJack i miałem okazję wreszcie go sprawdzić. Opłacałem abonament dla własnego spokoju i za każdym razem, gdy parkowałem, np. na dworcu czy w innym miejscu publicznym, z którego samochód było łatwo ukraść, nie denerwowałem się. Mówiłem sobie: Ukradną? Co z tego? Odnajdę go, bo mam to, co mam.
Jakiej marki było to auto?
To w dalszym ciągu jest - w końcu je odzyskałem - Volkswagen Golf IV Automatic.
Czym kierował się Pan wybierając system LoJack? Na rynku dostępne są również podobne urządzenia, bazujące na technologii GPS.
Tak na dobrą sprawę to był przypadek. Kupiłem samochód, a następnie przeczytałem w gazecie artykuł o systemie LoJack. Na dodatek okazało się, że punkt instalacyjny znajduje się bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Od razu tam pojechałem, zostałem bardzo mile przyjęty i wszystko zostało załatwione. Potem przez prawie trzy lata byłem strasznie ciekaw, czy to działa, czy nie działa. No i działało.
Czy miał Pan zainstalowane jakieś inne zabezpieczenia mechaniczne?
Nie, żadnych. Po pierwsze dlatego, że mam LoJacka, po drugie wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś chce się włamać, to lepiej żeby narobił przy tym jak najmniej szkód. Najchętniej wręcz zostawiałbym w środku kluczyki. Jak chce - niech jedzie.
Ile czasu minęło od zgłoszenia kradzieży do momentu, kiedy auto wróciło w Pańskie ręce?
Trochę to trwało. Głównie dlatego, że czekano aż złodzieje przyjdą do tego samochodu. Wcześniej przez przypadek obok niego zaparkował radiowóz, którego załoga nie miała pojęcia, że ma do czynienia z kradzionym pojazdem. Prawdopodobnie trochę to odstraszyło sprawców. Samochód został skradziony około czwartej rano, zaś „zdobyto” go około osiemnastej.
Czyli sprawcy zostali ujęci?
Nie wszyscy. Mimo wszystko, dwóch udało się zatrzymać. Niestety, samochód odzyskałem dopiero dwa tygodnie później. Najprawdopodobniej, gdyby nie to, że nazywam się Artur Barciś, musiałbym czekać jeszcze dłużej. Auto stało przez ten czas na parkingu policyjnym, gdzie przeprowadzano badania na obecność DNA, próby zapachowe i inne zabiegi pozwalające na wykrycie sprawców.
Czy zanotował Pan jakieś poważniejsze uszkodzenia samochodu?
Nie było żadnych. Złodzieje wcześniej włamali się do mojego domu, ukradli kluczyki z pilotami do bramy i do samochodu i po prostu wyjechali.
Rozumiem, że nie żałuje Pan pieniędzy wydanych na LoJacka?
Nie, nie żałuję. Na własnej skórze przekonałem się, że to działa i namawiam różnych znajomych do tego, żeby go zamontowali.
Czy sądzi Pan, że upowszechnienie takiego systemu jak LoJack mogłoby zminimalizować problem kradzieży samochodów w Polsce?
Zdecydowanie tak. Uważam, że posiadanie takiego systemu powinno być bardzo ważnym punktem w ubezpieczeniu. Tłumaczyłem mojej firmie ubezpieczeniowej, w której nie mam zniżki z tego tytułu, że gdyby nie LoJack musieliby mi wypłacić 50 tysięcy odszkodowania. Mimo, że urządzenie to jest dostępne w Polsce od ładnych paru lat, dla towarzystw ubezpieczeniowych wciąż stanowi ono nowość. Nie pojmuję tego w żaden sposób. Poza tym myślę, że należałoby zacieśnić współpracę z policją, gdyż to pozwoliłoby na wyłapanie bardzo wielu amatorów cudzej własności. Największą zaletą tego systemu jest przecież to, że złodziej nie wie gdzie zainstalowany jest moduł. Mało tego, jeśli choć trochę się orientuje, zdaje sobie sprawę, że ja też tego nie wiem.
Jak Pan ocenia pracę naszej Policji?
Uważam, że ludzie ci pracują w bardzo trudnych warunkach. Policja jest źle zorganizowana, funkcjonariusze zarabiają bardzo mało pieniędzy, w związku z czym najlepsi z nich odchodzą. Kiedyś odwiedziłem posterunek niedaleko mnie - prawdziwa ruina. Pracowali tam naprawdę fajni faceci, którzy chcieli dobrze, ale nie mieli ku temu odpowiednich środków.
AUTOR: Tomasz Synowiec
ZDJĘCIA: Piotr Kocjan