W naszym województwie system LoJack funkcjonuje od maja. Dzięki niemu właściciel auta ma 95% pewności, że jego pojazd zostanie odnaleziony. Ostatni skradziony w Warszawie opel Vectra odnalazł sie po 8 godzinach. Złodzieje trafili do aresztu.
Tam, gdzie policja posługuje się LoJackiem, wzrasta wskaźnik odzyskiwania skradzionych samochodów. Dzięki temu radiowemu systemowi policji udaje się odzyskać również samochody, które nie są nim objęte. Jego namierzenie jest możliwe nawet jeśli auto jest ukryte w podziemnym garażu czy kontenerze. Podczas zwykłej eksploatacji samochodu moduł pozostaje w uśpieniu. Po zgłoszeniu kradzieży następuje aktywacja urządzenia, które zaczyna wysyłać niesłyszalne sygnały identyfikacyjne. Zawierają one kod pozwalający poznać aktualne położenie pojazdu, jak również jego model, kolor i numery rejestracyjne. Sygnały są odbierane przez komputery zainstalowane w policyjnych samochodach. Moduł ma autonomiczne źródło zasilania. Dzięki małym rozmiarom LoJack może być ukryty w jednym z kilkudziesięciu miejsc w samochodzie, co powoduje, że złodzieje nie są w stanie go odnaleźć. Zdarza się, że wprowadzają pojazd z LoJackiem do dziupli i wtedy policjanci odnajdują inne skradzione samochody.
Przykładem niech będzie piątkowa sytuacja. Złodzieje ok. godz. 12.30 na stacji Neste przy ul. Wilanowskiej ukradli opla. Auto było zaopatrzone w LoJack’a. Dzięki niemu samochód znalazł sie ok. godz. 20 na Fortach Bema.
- Vectra miała już zmienione tablice rejestracyjne - mówi kom. Waldemar Szczepański z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji . - Wezwany właściciel samochodu bez trudu rozpoznał swój pojazd. Przy samochodzie policjanci zatrzymali 25-letniego Artura S. i o pięć lat młodszego Jakuba G.
Sprawę prowadzi KP Mokotów. Prokurator wystąpił z wnioskiem o tymczasowy areszt obu zatrzymanych. Wczoraj, w ich sprawie, sąd rejonowy postanowił o trzymiesięcznym areszcie.
Źródło: Życie Warszawy