LoJack Polska, spółka instalująca systemy lokalizacji i odzyskiwania skradzionych pojazdów, zrezygnowała z dochodzenia od skarbu państwa wypłaty odszkodowań za poniesione straty - poinformował na środowej konferencji prasowej pełnomocnik firmy prof. Lech Falandysz. Firma ograniczyła swoje żądania do złożenia oświadczenia woli przez komendantów policji. Spółka szacuje, że straciła co najmniej 300 mln zł w związku z niewywiązaniem się przez policję z umów dotyczących użytkowania wspomnianych systemów. Zdaniem firmy umowy te po rocznym i bezpłatnym testowaniu systemów przez policję miały stać się umowami długoterminowymi.
Według policji, do przedłużenia wyżej wymienionych umów - zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych - konieczne jest przeprowadzenie przetargu. Wynika to z tego, że do funkcjonowania systemu jest wykorzystywane mienie SP - komputery śledzące skradzione auta znajdują się w radiowozach policyjnych.
Profesor Falandysz ustosunkowując się do argumentów policji przedstawił dziennikarzom opinię prezesa Urzędu Zamówień Publicznych stwierdzającą, że do zawartych przez LoJack umów wspomniana ustawa nie znajduje zastosowania, a więc ich realizacja nie wymaga przeprowadzenia przetargu. Reprezentanci firmy podkreślają, że policja nie ponosi żadnych kosztów eksploatacji urządzeń monitorujących. Zobowiązali się zarazem do pokrycia tych, które mogłyby powstać w przyszłości.
Źródło: Prawo i Gospodarka