W tym roku prawdziwość stereotypu o polskich złodziejach aut zweryfikował tygodnik "Auto Bild". Naszpikował samochód nadajnikami i zaparkował w przygranicznym Görlitz. Wóz zniknął po 10 dniach. Ale rychło został zlokalizowany. Był w Polsce, i to w kilku miejscach naraz, bo został błyskawicznie rozłożony na części. Kilka z nich Niemcy odnaleźli u zaskoczonego mieszkańca Lublina, który naprawiał nimi swego volkswagena.
Ta historia potwierdza tezę, że polscy złodzieje zamiast luksusowych aut na zamówienie (tu pałeczkę przejęli Litwini), kradną w Niemczech popularne modele w tym samym celu co w Polsce: dla części. By to ograniczyć, niemiecka policja zacieśniła współpracę z naszą, co zwiększa odsetek odzyskanych pojazdów.