Policjanci zlikwidowali dziuplę samochodową w okolicy Krakowa, gdzie rozebrano co najmniej kilkadziesiąt kradzionych pojazdów o łącznej wartości około miliona złotych. Dziupla mieściła się w budynku, który był wykorzystywany do hodowli kur. 34-letni mężczyzna, bezpośrednio związany z kradzieżami pojazdów, został zatrzymany przez policjantów. Usłyszał zarzut paserstwa, a obecnie uzupełniane są dowody dokonywania kradzieży samochodów.
Wszystko zaczęło się, gdy do Komisariatu Policji w Dobczycach zgłosił się mężczyzna, który na jednym z internetowych portali ogłoszeniowych rozpoznał skradziony mu samochód marki BMW.
Wtedy do akcji wkroczyli małopolscy policjanci z Dobczyc, Myślenic i Krakowa. W miejscowości Raciechowice (powiat myślenicki) wytypowali i przeszukali budynek, który był wykorzystywany do hodowli kur. W tym obiekcie, po żmudnej identyfikacji, policyjna grupa śledcza ujawniła kompletne BMW, aż dziewięć innych, już zdemontowanych pojazdów tej marki oraz pociętą na kawałki Skodę, a także szereg części od co najmniej kilkudziesięciu aut. Część samochodowych elementów posiadała cechy identyfikacyjne, a część została ich umyślnie pozbawiona. Wiadomo już, że pochodziły one z aut skradzionych w Krakowie, miejscowościach w woj. śląskim oraz w Niemczech.
Zatrzymany został gospodarz obiektu, 34-letni mieszkaniec Myślenic. Mężczyzna usłyszał zarzut paserstwa, za które grozi kara pozbawienia wolności do lat 5. Do czasu rozprawy prokuratura zastosowała wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego oraz poręczenia majątkowego.